Nazywam
się Ada, więc moja blogerkowa nazwa nie jest tak zupełnie
przypadkowa. Mam na karku dwadzieścia dwa lata i z każdym kolejnym
cierpię, bo nigdy nie chciałam dorastać, a od siedemnastego roku
życia czuję, że już tylko się starzeję. Jestem typem
marzyciela, który wiele rzeczy sobie dopowiada albo naiwnie w nie
wierzy, a całkowita bezradność nie zawsze wyrzuca ze mnie ostatnie
resztki nadziei. Posiadam niewyczerpane pokłady energii i zawsze
twierdzę, że mogłabym dzielić się nią z innymi, gdyby tylko
było to fizycznie możliwe. To przez to też prawdopodobnie mogę
spać po trzy godziny i funkcjonować na nich bardzo długo. Często
jednak odczuwam potrzebę pobycia samej, by poukładać myśli, choć
to chyba nie wystarcza, bo i tak mam opinię osoby wiecznie
rozkojarzonej. Bywam agresywna tylko jeśli chodzi o bliskich,
słabszych albo własną godność; jak i nerwowa – potrafię
raptownie wybuchnąć, ale szybko ta złość mi przechodzi. Tak samo
nie potrafię długo się na kogoś gniewać czy obrażać – no
chyba, że chodzi o coś poważniejszego.
Jestem
niewyuczalnie spóźnialska, za co zaczynam się powoli coraz
bardziej nienawidzić. Lubię śpiewać, grać przeciętnie na dwóch
instrumentach i słuchać szeroko pojętej muzyki, która odbija się
od skrajności – od stacji z leciutkimi kawałkami lo-fi po
grindcore. Kocham jeść, pod wrażeniem czego jest moja babcia,
porównując mnie w tej kwestii do własnego ojca. Pałam nieocenioną
słabością do czekolady i trudno byłoby mi bez niej żyć.
Uwielbiam herbatę, a kawa mogłaby istnieć dla mnie tylko ze
względu na zapach. Od zawsze lubię kwiaty, ale dopiero niedawno
odkryłam miłość do tych doniczkowych, którym chorobliwie nadaję
imiona i zapełniam nimi parapety. Jednym z moich największych
marzeń jest posiadanie dużego, puchatego psa. Jestem ciepłolubna,
najlepiej czuję się późną wiosną albo latem, ale znajduję i
wyciągam najfajniejsze plusy z każdej pory roku, odpowiednio wedle
nich zmieniając wystrój pokoju i zapachy świeczek, które są moją
kolejną obsesją. Tęskno mi do czasów liceum czy nawet samego dzieciństwa, jak i do lekcji wf'u.
A
no i co najbardziej z tym wszystkim związane – piszę w zasadzie
od podstawówki,
tyle że co
każdą kolejną szkołę przejawiało
się to u
mnie w
inny
sposób. Niemniej jednak czuję, że tym
razem utkwiło
we mnie najbardziej i
wyryło
się w mojej
głowie
szczególnie mocno. To
pewnie też dlatego Naruto
– anime, które ukochałam całym sercem i było
iskierką
mojego
pojawienia się tutaj, chyba już zawsze będzie dla szczególnym
elementem
mojego
życia, który, czuję, że nie
pojawił się w moim życiu przypadkowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.