niedziela, 22 stycznia 2017

ja

Nazywam się Ada, więc moja blogerkowa nazwa nie jest tak zupełnie przypadkowa. Mam na karku dwadzieścia dwa lata i z każdym kolejnym cierpię, bo nigdy nie chciałam dorastać, a od siedemnastego roku życia czuję, że już tylko się starzeję. Jestem typem marzyciela, który wiele rzeczy sobie dopowiada albo naiwnie w nie wierzy, a całkowita bezradność nie zawsze wyrzuca ze mnie ostatnie resztki nadziei. Posiadam niewyczerpane pokłady energii i zawsze twierdzę, że mogłabym dzielić się nią z innymi, gdyby tylko było to fizycznie możliwe. To przez to też prawdopodobnie mogę spać po trzy godziny i funkcjonować na nich bardzo długo. Często jednak odczuwam potrzebę pobycia samej, by poukładać myśli, choć to chyba nie wystarcza, bo i tak mam opinię osoby wiecznie rozkojarzonej. Bywam agresywna tylko jeśli chodzi o bliskich, słabszych albo własną godność; jak i nerwowa – potrafię raptownie wybuchnąć, ale szybko ta złość mi przechodzi. Tak samo nie potrafię długo się na kogoś gniewać czy obrażać – no chyba, że chodzi o coś poważniejszego.
Jestem niewyuczalnie spóźnialska, za co zaczynam się powoli coraz bardziej nienawidzić. Lubię śpiewać, grać przeciętnie na dwóch instrumentach i słuchać szeroko pojętej muzyki, która odbija się od skrajności – od stacji z leciutkimi kawałkami lo-fi po grindcore. Kocham jeść, pod wrażeniem czego jest moja babcia, porównując mnie w tej kwestii do własnego ojca. Pałam nieocenioną słabością do czekolady i trudno byłoby mi bez niej żyć. Uwielbiam herbatę, a kawa mogłaby istnieć dla mnie tylko ze względu na zapach. Od zawsze lubię kwiaty, ale dopiero niedawno odkryłam miłość do tych doniczkowych, którym chorobliwie nadaję imiona i zapełniam nimi parapety. Jednym z moich największych marzeń jest posiadanie dużego, puchatego psa. Jestem ciepłolubna, najlepiej czuję się późną wiosną albo latem, ale znajduję i wyciągam najfajniejsze plusy z każdej pory roku, odpowiednio wedle nich zmieniając wystrój pokoju i zapachy świeczek, które są moją kolejną obsesją. Tęskno mi do czasów liceum czy nawet samego dzieciństwa, jak i do lekcji wf'u.
A no i co najbardziej z tym wszystkim związane – piszę w zasadzie od podstawówki, tyle że co każdą kolejną szkołę przejawiało się to u mnie w inny sposób. Niemniej jednak czuję, że tym razem utkwiło we mnie najbardziej i wyryło się w mojej głowie szczególnie mocno. To pewnie też dlatego Naruto – anime, które ukochałam całym sercem i było iskierką mojego pojawienia się tutaj, chyba już zawsze będzie dla szczególnym elementem mojego życia, który, czuję, że nie pojawił się w moim życiu przypadkowo.